Muszę Wam się przyznać, że uwielbiam tę komercyjną stronę świąt Bożego Narodzenia, bieganie po centrach handlowych, przeszukiwanie sklepów internetowych, dekorowanie mieszkania i wsłuchiwanie się w niezwykle nastrojowe świąteczne melodie, okres przedświąteczny bez "Last Christmas" to chyba niemożliwe ;).
W tym roku u nas szaro szaro (jak u większości blogerów pewnie ;) ) choć nie powiem, kusi mnie, żeby na choince kilka ozdób nagromadzonych w poprzednich latach również zawiesić... Uparłam się jednak, by w tym roku coś innego mieć, a że fortuny wydawać na dekoracje nie chciałam, to mam, jak mam. Kilka bombek z postarzonego srebra (hit blogerów w ostatnich latach) z IKEA i kilka z TK Maxx. Udało mi się też zdobyć kilka metalowych klipsów na świeczki choinkowe, ale niestety świeczki nie dotrą na czas...
Dzięki uprzejmości kolegi z pracy mamy też sporą jemiołę zawieszoną na karniszu. Wisi tak na słowo honoru, nie wiem czy w pewnej chwili wespół zespół z karniszem nie postanowią nie spędzać reszty świąt pod sufitem...
Wyjście na balkon stanowi teraz niewielki kłopot, ale w tej chłodniejszej porze roku nie odczuwam większej potrzeby wychodzenia na balkon. Właściwie korzystam z niego trochę jak z lodówki albo zamrażarki... I trzymamy tam teraz sanki, mam nadzieję, że będą przydatne tej zimy.
Skarpety uszyłam, wykorzystałam też najprostsze poszewki z IKEA, na których wyhaftowałam motywy anielskie zaczerpnięte z książki Tildy, by były bardziej zimowe, nieco je zmieniłam.
A ścinki materiałów, które powstały podczas szycia wykorzystałam również...
Wesołych Świąt!
P.S. Przywracam możliwość komentowania i serdecznie do tego zachęcam.