udało mi się znaleźć wśród tony sklepowych bibelotów, będzie idealne na świąteczną dekorację, troszkę zieleniny się doda, może troszkę bieli, a reszty dokona płomień palących się świeczuszek... Walczę z pokusą zbyt wczesnego dekorowania mieszkania bożonarodzeniowymi akcentami ale coś tam już sobie do domu znoszę i pomalutku, po cichutku cosik tam kombinuję...
Ach i jeszcze oczu moich nacieszyć nie mogę grafiką cudną od Arine! Początkowo miała zawisnąć na drzwiach od łazienki, myślałam nawet żeby zamówić całą serię nadrzwiową (bo skrzydeł drzwiowych posiadam aż dwie sztuki!!! no może trzecia by się znalazła jakby balkonowe liczyć) ale te moje drzwi brzydkie takie, że szkoda coś na nie wieszać, nic już im pomóc nie może. Grafika oprawiona tymczasowo, ponieważ pani, do której się wybrałam, oznajmiła, że nie wie czy w grudniu zdążą mi to oprawić (jakże ja jeszcze bez panci w kąpieli wytrzymać bym miała cały miesiąc?!?), stwierdziłam więc, że wybiorę się do niej w styczniu po tym całym świątecznym zamieszaniu... Wtedy też wysokość całości ulegnie zmianie.