Potomka zaczęła się przemieszczać, pędzi przez mieszkanie raczkując niczym burza, więc zmiany nastąpić musiały nieuchronnie. Zniknęły białe stoliki-kwietniki, zniknęło łóżko, którego pozbyłam się mając na uwadze naszą mającą niechybnie nastąpić przeprowadzkę na kanapę, już wkrótce zniknie też biurko. Jakieś tam krzesło rozpadło się, jakieś tam zabrała moja mama... Nie w głowie mi zmiany dekoracyjne, ale marzą mi się pewne większe inwestycje, na które zbieram grosik do grosika. Natomiast nic nie stało na przeszkodzie, aby przy okazji regularnych już u nas zakupów w Biedronce, nie skusić się na kilka zapachów gotowych do zawieszenia w szafie, zwłaszcza, że kosztują naprawdę niewiele. Osobiście polecam saszetkę o zapachu czarnej porzeczki, może nie przypomina on zapachu tego akurat owocu ale jest naprawdę przyjemny. Zapachy pozostałe, jakie wybrałam (dzikie kwiaty i zielona herbata) mnie samej podobają się już mniej, zwłaszcza ten ostatni.
No to uciekam gonić za krzyczącym tornadem, krzyk to też nowa umiejętność ;)))
No to uciekam gonić za krzyczącym tornadem, krzyk to też nowa umiejętność ;)))