Po wesołej sobocie i leniwej niedzieli przy miłej lekturze przyszedł poniedziałek i znowu trzeba zebrać wszystkie swoje szczere chęci, aby wstać o piątej rano bez większego marudzenia... Śniła mi się dziś wiosna, powiew przyjemnego, ciepłego powietrza wpadającego do mieszkania przez otwarte okno. A tu tymczasem śnieg puszysty pokrył wszystko dookoła i można by na sanki, na sanki, jaka szkoda, żem już taka dorosła...
Postanowiłam zaryzykować połączenie moich skromnych orchidei, które skromne, bo skromne ale jednak kwiaty luksusowe (jeżeli można to tak ująć) z żebraczą jutą, co to po świątecznej dekoracji ostała mi się... Chyba jednak lepszejsze byłyby jakieś misternie zdobione donice...