Pod wpływem chwilowej potrzeby kuchnia Duktig wylądowała w mojej i co? I od tamtej chwili wykorzystywana jest duuużo częściej! Dzieciaki smażą w niej swoje filcowe naleśniki, kiedy ja smażę te najprawdziwsze, ja mam spokój, oni mnóstwo frajdy, a misie i lalki częściej zapraszane są na przyjęcia... Tylko ten kolorowy rozgardiasz, echh...
Wpuściliśmy na balkon nieco wiosny, szczyptę dosłownie, ale to początek dopiero, rozgrzewka jedynie. Róże już puszczają młode listki, nawet nie zdążyłam ich przyciąć, a teraz mi szkoda tych młodych pędów i chyba tak je zostawię, tulipany zasadzone jesienią również nieśmiało się ukazują.
Po raz kolejny spróbowałam transferu nitro na jakichś dziwacznych deseczkach pozostawionych nie wiadomo po czym i na co, jak widać tylko konisko wyszło jako tako, motyle pozostawiają wiele do życzenia...