Pierwszy raz miałam z nim do czynienia parę lat temu, kiedy to zakupiłam kłącze. Nic mi z tego nie przyszło, bo posadziłam na działce teściów, która niedługo potem została sprzedana. A gdyby nawet nie została sprzedana, pewnie też niewiele by się zmieniło, bo ten kwiat lubi w ciasnej donicy rosnąć i zimy srogiej, a takie bywały ostatnio, nie znosi. Mądrzejsza teraz jestem o tę szczyptę wiedzy i już wiem, że to kolejny kwiat, który jesienią będzie przemierzał niemalże 200km, w celu spędzenia zimy w pomieszczeniu gospodarczym mojej mamy. Gdyby tak jeszcze zdobyć niebieską jego wersję...