To jest pierwsza rzecz w moim życiu, którą uszyłam całkiem sama... Nie postarałam się, jak widać, wszystko krzywe, ale nie chciałam uczyć się przeszywając w te i we wte jakiś głupi skrawek materiału. Nie zdążyłam tylko przyszyć uchwytu bo mi się maszyna znów zepsuła czy coś. Igła mi nie chwyta dolnej nitki, odesłałam ją do serwisu, naprawili, zdążyłam uszyć to, co widać i znów poległa... Muszę się dowiedzieć, jak regulować główny wałek (tak mi opisali czynność, która została wykonana przez serwisanta), bo coś mnie się zdaje, że takie historie częściej mi się zdarzać będą. Ale nieźle się prezentuje toto... Mam kawał takiego materiału, będzie z niego całkiem nostalgiczna seria łazienkowa :)))