Żółwie znaleźliśmy w końcu w nieco mniej turkusowej wodzie :))) Niedziela okazała się być deszczowa (na Krecie pada średnio 25 dni w roku, więc mieliśmy szczęście trafić na jeden z tych kilku dni...) i owocna mimo wszystko, zobaczyliśmy mnóstwo urzekających uliczek w Rethymnonie, niemożliwością było obfotografować je wszystkie, mam wreszcie tylko jedno jedyne zdjęcie i to ze mną w roli głównej...
Czyż nie piękna inspiracja??? Jednak najbardziej inspirująca okazała się wyprawa na Santorini. Wspaniała gra bieli i błękitu, przełamana zielenią i malinowym różem pięknych kwiatów. Nic już więcej nie powiem, po prostu patrzcie...
A na szarym końcu smutny osiołek. Było tam takowych cała osiołkowa stacja! Bo na Santorini jest więcej wina niż wody, więcej kapliczek niż domów i więcej osiołków niż ludzi!!!