Zabawki wychodzą już z każdego kąta. Spod szafy wyjeżdża jakiś samochodzik, pod kanapą ukryte zapomniane kredki i pierścionki, pod stołem turla się kolorowa piłka. Tych zabawek jest już tyle, że spokojnie można by wyposażyć salę przedszkolną. Niby nic nie kupujemy ale wciąż przybywa i przybywa. Kolorowe pudła pękały w szwach i żeby jakoś ujarzmić ten harmider pojawiła się ona: wielka, gromna i ... biała oczywiście. Pachnie jeszcze farbą... i ma jedną tylko wadę... mieści tylko połowę tego, co chciałam w nią wcisnąć...
Na ścianie w tle galeria prac przedszkolnych i artystyczne kreski kredką, nie wiem już nawet czyje :)))