No, babeczki (wątpliwe, żeby zaglądało tu jakieś chłopczę), pora zacząć sezon ogrodowy... Jeszcze chłopa wysłać po świeżą ziemię trza i do dzieła przystąpić można. Znowu ziemia za paznokciami, bo rękawic nie lubię, ale potem, jak przyjemnie będzie wypić herbatkę na balkonie. Żadna ja tam ogrodniczka, kwiaty wybrałam te najzwyklejsze (prezent urodzinowy wam prezentuję), ale może coś ładniusiego z tego wyjdzie. I od dziś kjójik musi zapomnieć, co to balkonowe schadzki z wiklinowymi koszami, bo on zieleninę lubi znacznie bardziej niż te suche badylki...